środa, 3 listopada 2010

Jesień, Park Sołacki, Ural i ja


Właśnie takic niesamowitych klimatów doświadczyłem,jadąc ze Smochowic na Winogrady.
Nie schodźcie z roweru. Naprawdę fajnie się jeździ !


10 komentarze:

Anonimowy pisze...

Noo widzę, że jesteś amatorem soczku marchewkowego!!! Bomba :) Podobnie jak i ja :]

Właśnie, jeździ się rewelacyjnie. Jak dla mnie to temperatury są idealne do jazdy. Nie za zimno, nie za ciepło. Tak w sam raz.

Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Jak Ty to zauważyłaś, przecież tej butelki prawie nie widać ?
Ledwie kapsel i to nieostro, że sam bym na to nie zwrócił uwagi.

Tak, zgadza się, kocham sok marchwiowy i piję prawie codziennie.
Jeszcze miałem z sobą migdały, ale w kieszeni.

MindEx pisze...

po powiększeniu widać kapsel dość wyraźnie ;) Ja soku marchwiowego nie pijam zbyt często, ale zestawienie, które miałeś ze sobą, przypomniało mi o czymś. W Libanie, na różnych imprezach (w klubie, czy na weselach np.) jako przekąski podaje się często migdały (często wspólnie z różnymi orzechami itd) oraz... pokrojone w podłużne paski surowe marchewki. Byłoby fajnie, gdyby u nas wprowadzono podobny - zdrowy - zwyczaj.
Pzdr.

Anonimowy pisze...

To była pierwsza rzecz, która mi się rzuciła w oczy :) A w powiększeniu od razu widac, poza tym koneser soku marchewkowego ze mnie :)

Fajny ten Libański zwyczaj :]

Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

No proszę, jakie bystre ludzie !

Ten libański zwyczaj wprowadziłem do mojego życia ja sam, ponieważ migdały zwyczajnie mi smakują i na szczęście są zdrowe.

Dużo gorzej z żelkami, do których mam słabość, a są ponoć niezdrowe. Codziennie w sklepie staczam walkę duszy z diabłem, który mi każe kupić paczkę Haribo, czy Śmiejżelków i wrąbać na poczekaniu.

A z soków marchewkowych, najbardziej lubię te w większych, plastikowych butelkach (chyba Marvip), bo jest dużo i są słodsze od Marvitów w malutkich szklanych. Mam nadzieję, że cukru tam nie dosypują. Pewnie Alexandra mnie zlinczuje za te plastikowe butelki.

Anonimowy pisze...

A pewnie, że zlinczuję!!! :P

Ja mam to szczęście, że posiadam sokowirówkę więc sama robię soczek. Natomiast jak nie mam czasu skrobać 2kg marchewy to kupuję Marvit, szczególnie na po treningu, mniam mniam :)

Ja z kolei mam słabość do krówek mordoklejek. W moim osiedlowym sklepiku są takie w 4 smakach: waniliowe, śmietankowe, toffi i kakaowe...mniaaaam :) Jak już wejdę to zawsze przynajmniej jedną taką mordoklejkę kupię :)

Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Na pewno dobrze jest robić sok samemu, ale ja nie mam na to czasu i zadowalam się się tymi ze sklepu.

Mówisz, że po treningu... Fajnie to brzmi. Jesteś kobieta trenująca, żadnego treningu się nie boisz :D

Ja krówki jadam głównie na letnich festynach, sprzedawane ze straganów. Szczególnie lubię jarzębinowe.
Też wolę mordoklejki, ale niestety, najczęściej zdarzają się takie kruche, co mnie wkurza.

Anonimowy pisze...

Jarzębinowe krówki??? Muszą być boskie, nie jadłam takich :(

Dzisiaj kupiłam śmietankową i kakaową mordoklejkę i udało mi się trafić na prawdziwe ciągutki :D

Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Jarzębina ma taki fajny, gorzki posmak, coś a la aronia, czy żurawina. Można to dostać na specjalnych straganach z krówkami, podczas np. Jarmarku Świętojańskiego. Są też porzeczkowe, z makiem, śliwkowe itp...

Dziś znów zaliczyłem w Browarze garstkę migdałów, a kolega poczęstował mnie właśnie krówkami, ale wkurzaliśmy się, bo kruche...

Anonimowy pisze...

Mam nadzieję, że jutro oprócz rogali będą też krówki dostępne na mieście. Będę polować na jarzębinowe bo mi smaka takiego narobiłeś......jamiii :)

Alexandra


Kontakt: poznanbicyclechic@gmail.com

Jeżeli z jakichś powodów nie życzysz sobie, aby Twoje zdjęcie było na blogu, napisz do mnie, a usunę.

Poznań Bicycle Chic's Fan Box

Obserwatorzy