środa, 11 listopada 2009

Ciekawa rozmowa

Dziś odbyłem ciekawą rozmowę. Moja znajoma ma stałe miejsce pracy, odległe ok. 2-3 km od domu. Dzień w dzień dojeżdża tam autobusem z przesiadką, co zajmuje trochę czasu. Gdy weszliśmy na temat dojeżdżania do pracy rzekłem jej, że mając tak blisko, bez wahania dojeżdżałbym rowerem. Usłyszałem: roweeeerem? To tak nie bardzo.... ZARAZ TRZEBA BY BYŁO JAKIŚ STRÓJ SPORTOWY, a do pracy niezbyt to pasuje....
????????!!!!!!!! Właśnie. Typowa mentalność w naszym kraju. Każdy z nas się z tym spotkał, wystarczy podpytać pierwszego lepszego znajomego, zwłaszcza takiego wujka po 40- tce.
Nie chciało mi się przekonywać i tłumaczyć, że wcale tak nie musi być, że istnieje ruch cycle chic i obecne kulturowe ramy, które każą widzieć rowerzystę tylko jako sportowca- kolarza, turystę oddającego się rekreacji, czy biedaka, którego "nawet nie stać na Fiata Seicento" przystają bardziej mentalnościowo do krajów trzeciego świata, niż do rozwiniętych, do poziomu których Polska aspiruje.
Liczę na to, że mój i inne blogi cycle chic przyczynią się do tej metamorfozy mentalności.

4 komentarze:

lavinka pisze...

Oj ciężko, ciężko. Zwłaszcza gdy kto jeżdżąc 2 km autobusem marzy, by jechać własnym samochodem... Jeśli ktoś chce, to znajdzie sposób, jeśli ktoś nie chce, to znajdzie powód.

Anonimowy pisze...

Bardzo podoba mi się idea cycle chic. Na temat ubioru na rower mam jednak zdanie wynikające z wieloletniego doświadczenia osobistego, które trochę nie pasuje do pięknych założeń tego ruchu. Są dwa czynniki ograniczające swobodę stylu ubierania sie na rower:
1. Pogoda - jak jest bezdeszczowo to O.K. jak pada albo padało niedawno to źle odwadniane drogi pełne są kałuż i w ładnym ubranku nie da się jechać
2. Odległość - jadąc spokojnie 2 - 3 km (10 - 15 min)to się człowiek nie spoci, ale już przy 6 -7 km (20 - 30 min) i więcej fizjologia spowoduje, że plecy i majtki stają się wilgotne albo wręcz mokre, przy trochę cieplejszych butach pocą się również stopy. Trzeba się co najmniej przebrać bo się człowiek źle czuje a i jakąś grzybicę może złapać czy coś podobnego. Idea cycle chic piękna ale ma pewne ograniczenia, z których warto sobie zdawać sprawę

poznan bicycle chic pisze...

Jak najbardziej masz rację, że zła pogoda lub odległość powyżej 6-7 km jest czynnikiem niesprzyjającym ubiorowi cycle chic.
Sam wiem, bo również wychowałem się w rowerowym siodle.
Moim zdaniem cycle chic jest trendem adresowanym dla baaardzo wielu osób, które do szkoły / pracy mają ok. 2-4 km i gdyby tylko przesiadły się na rower, podejrzewam, że znacząco odkorkowało by się miasto.
Dużo osób jeździ też samochodem do przysłowiowego kiosku. Nie jestem rowerowym ekstremistą i nie zamierzam namawiać kogoś do dojazdów 15- 20 km na drugi koniec miasta(choć popieram), bo wtedy rzeczywiście przydałby się strój kolarski,
ale np. jest sobie pani X, która mieszka na Rynku Jeżyckim, studiuje na Szamarzewskiego, a pracuje np. na Garbarach, załatwia sprawy na św. Marcinie, a wieczorami chodzi do pubu na Stary Rynek. Właśnie dla takich ludzi jest moim zdaniem cycle chic, bo trudno oczekiwać takiego ubioru od rowerzysty przybywającego z Przeżmierowa, Kiekrza, czy Głuszyny. I w ogóle trudno by było kogoś namówić na tak daleie dojazdy.Ci niech sobie jadą samochodami, czy autobusami.
Chodzi o popularyzację, demokratyzację roweru jako zwykłego środka komunikacji dla każdego, nawet bez aspiracji sportowych, bo od tego jest kolarstwo.

Anonimowy pisze...

wszystko pięknie, lecz robienie zdjęć na bloga cycle chic zza samochodowej kierownicy niekonsekwencją jest;-)


Kontakt: poznanbicyclechic@gmail.com

Jeżeli z jakichś powodów nie życzysz sobie, aby Twoje zdjęcie było na blogu, napisz do mnie, a usunę.

Poznań Bicycle Chic's Fan Box

Obserwatorzy