poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Requiem dla Kasi


Wlasnie przeczytalem o smiertelnym wypadku rowerzystki Kasi na moscie Dworcowym, przez który przejezdzam prawie codziennie... Jestem wstrzasniety i czuje przygnebienie.
Ludzie, jezdzcie rowerem jak najwiecej, ale blagam, na litosc boska, po takich miejscach sie nie jezdzi ulicą ! Przecież tam są szerokie chodniki !
Lepiej dostać w leb od pieszego, niz wpasc pod samochod.

Ciekawe, czy to straszne wydarzenie bedzie poczatkiem jakiejs poważnej publicznej debaty na temat drog rowerowych...?
Zgodnie z prawami Murphy'ego obawiam sie, ze Poznaniacy po raz trzeci zaglosuja na swego "ukochanego" prezydenta. Wtedy chyba wyniosę się stad, np. do Wroclawia

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ta dziewczyna jechała ulicą zgodnie z przepisami. Tam nie wolno jechać chodnikiem. Z tego co mi się wydaje to obowiązuje tam ograniczenie do 50km/h a chodniki nie mają >2m. Też zawsze jadę tam ulicą. Podobno 9 kwietnia o godzinie 18:00 z Placu Wolności rusza specjalna Masa Krytyczna ku pamięci tej dziewczyny.

poznan bicycle chic pisze...

Domyślam się, że jechała zgodnie z przepisami. Prawo prawem, życie życiem. Ja jeżdżę chodnikami, bo się po prostu boję jezdnią.

Marsjanin pisze...

Witam, zacznę od komentowania komentarzy:

Ta dziewczyna jechała ulicą zgodnie z przepisami.

Tego niestety nie wiemy na pewno (szczególnie w kwestii oświetlenia roweru), niemniej wątpię, by jechała brawurowo. Jechała normalnie, jak każdy użytkownik drogi - a przynajmniej tak należy domniemywać.

Tam nie wolno jechać chodnikiem.

Wolno. W ciągu ulicy nie ma wytyczonej trasy rowerowej a chodnik ma przynajmniej dwa metry szerokości. „Połóż się” (na oko) raz jak będziesz przechodził. Przynajmniej ma tyle po stronie przeciwnej niż dworzec, a w tamtą stronę dziewczyna jechała.

Pora na wpis. :)

po takich miejscach sie nie jezdzi ulicą

Wiem, wiem, tak samo jak nie przebiega się przez jezdnię, żeby na tramwaj zdążyć. O przepraszam – nie tak samo, bo przebiegać nie wolno a jechać rowerem po takiej jezdni jak najbardziej.

No ale – nie powinno się przebiegać, bo może się coś stać, ale wszyscy gdy się mocno śpieszą, przebiegają, by zdążyć. Chcąc jechać rowerem w lewo po przejściach dla pieszych (4 sztuki!) tracę jakieś 5 cennych minut w pracy kuriera. Co gorsza, kuriera amatora, tj. takiego, co właśnie nie pcha się na środek skrzyżowania na czerwonym świetle, jak niektórzy… Żeby zgodnie z przepisami jechać, żeby mandatu nie dostać, żeby w razie spadnięcia łańcucha nie musieć uciekać przed tramwajem w trybie nagłym.

Ja tą trasą jeżdżę w lewo dość często. Gruba linia przerywana, oznaczająca pasy o różnych, niepokrywających się kierunkach przejazdu (stosuję się ją np. pomiędzy pasami ← a →, ←↑ a →, zaś nigdy pomiędzy ↑ a ↑→, ←↑ a ↑→ czy ← a ←→) zaczyna się przed wiaduktem, na światłach wyjazdu tramwaju z rzadko używanej Towarowej z prawej strony. Teoretycznie chyba nawet obliguje mnie ta linia, że jeśli chcę jechać w lewo, mam niepotrzebnie pasa nie zmieniać i pozostać na pasie środkowym (skrajnie prawym bezkolizyjnym przeznaczonym do skrętu w lewo). Nie, pewien tego przepisu nie jestem, ale taka linia to jest normalny znak drogowy poziomy i ma swoje znaczenie.

Jednak zawsze jadę prawą stroną, przy bandzie. O ile nie stoją samochody na prawym pasie – wtenczas przejeżdżam na ich lewą stronę i jadę jak opisałem. Jadąc po przejściu, jak pisałem, tracę kupę czasu. Życie cenniejsze – owszem. Ale to paranoja. Tak samo po zmroku lepiej nie wychodzić z domu, bo przecież może ktoś napaść. Zresztą w dzień też może. W sumie, prawdopodobieństwo napotkania osiłka, który nie zapyta, czy mamy pełny portfel i nową komórkę a od razu rozwali szczękę albo dźgnie nożem jest większe niż tego, że zza pleców wyskoczy nam debil nie dość, że jadący grubo ponad przepisową prędkość, to jeszcze slalomem między autami. Nie popadajmy w paranoję, starajmy się jeździć normalnie. Ja po krótkim epizodzie z cicho nastawionym walkmanem w uszach na rowerze, odstawiłem to – przede wszystkim trzeba słyszeć, co się wokół nas dzieje na drodze. W razie jakby co, wiać, o ile można.

Dziś tamtędy jechałem tym chodnikiem, widziałem zapalony znicz. na światłach jednak tuż za bandą przejechałem przez pas prawoskrętu za wyspę, by poczekać na światło i skręcić w lewo. Nie umiem się teraz określić, jak zamierzam jeździć tamtędy w przyszłości. Chciałbym nie mieć się czego bać.

Poznań Bicycle Chic pisze...

Na szczęście rzadko mi się spieszy, więc mogę sobie pozwolić na jazdę chodnikiem, choć zdaję sobie sprawę, że tak jest wolniej. Ale są momenty, że np. nie chce mi się przenosić roweru pod przejściem podziemnym pod Kaponierą i wtedy często w nocy i bez świateł przejeżdżam Kaponierę. (nie polecam, to tak z lenistwa)


Kontakt: poznanbicyclechic@gmail.com

Jeżeli z jakichś powodów nie życzysz sobie, aby Twoje zdjęcie było na blogu, napisz do mnie, a usunę.

Poznań Bicycle Chic's Fan Box

Obserwatorzy