piątek, 29 kwietnia 2011

Natalia


To chyba nie przypadek, że studentkę ochrony środowiska spotkałem właśnie przy siedzibie poznańskich wodociągów i stacji uzdatniania wody...



Dolna Wilda


16 komentarze:

Anonimowy pisze...

A ja się właśnie zastanawiam czy jechać na dzisiejszą Masę Krytyczną.
Jak zwykle Alexandra :D

Poznań Bicycle Chic pisze...

Pojechałbym z Tobą, ale niestety, zawsze wtedy jestem w robocie.

Być może w maju/ czerwcu, ogłosiłbym na blogu jakąś pół- jednodniową wycieczkę rowerową.
Nie wiem tylko, jak wyglądałby popyt na to.
Piszcie sugestie, dokąd i kiedy. Na pewno jakiś weekend, najlepiej niedziela.

Jutro natomiast wyruszam o 8.55 z dworca pociągiem na paradę parowozów do Wolsztyna. Namawiam innych, bo to bardzo miła impreza

Anonimowy pisze...

No to po kolei:

1) Na Masę pojechałam spontanicznie jednak prosto z pracy, z całym swoim majdanem (czytaj, torba, przewodnik, książka, różnej maści gadżety kobiece, mieszczące się w każdej kobiecej torebce :D, dalej kimono, klapki i gacie zapasowe na trening :D). Chyba byłam najbardziej obładowana ze wszystkich. Obowiązkowo w stylu cycle chic. Nie miałam ze sobą aparatu ale kilka osób robiło zdjęcia, a przynajmniej filmowało. Pierwszy raz w życiu jechałam wokół Kaponiery ulicą !!!! Niesamowite uczucie !!!! Trąbiłam swoją trąbką na całego !!!! Dystansik 20 km tempem lekkim. Nawet sporo osób się uzbierało, coś koło setki może. Na pewno postaram się jeździć częściej :)

2) Na wycieczki JA się piszę, weekendy mam wolne i już teraz jeżdżę z kolegą w dłuższe trasy (tak ok. 60 km) więc kondycja jak na razie dopisuje. Swego czasu potrzebowałam nawet chętnych na wspólne rowerowanie poza granicami Poznania, ale było ciężko. Ogłoś na blogu, zobaczy się jak to wyjdzie, oby wyszło :)

3) Zazdroszczę, że jedziesz do Wolsztyna, już dzisiaj coś tam się ma dziać/dzieje się. Może uda mi się pojechać w niedzielę? Zobaczymy.
Życzę Tobie w takim razie udanej imprezy i ładnych fotek bo jak mniemam zabierasz ze sobą aparat, prawda?

Pozdrawiam pomasowo-krytycznie :)
Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Wow. Zaciekawiło mnie, jaki przewodnik miałaś w torbie ? To takie skrzywienie hobbystyczne, bo uwielbiam krajoznawstwo i wszelkie mapy i przewodniki, to dla mnie bóstwo.
Kimono... Wy się rzeczywiście bijecie na treningach karate? W sensie bolesnym? Raz byłem na czymś takim i każdy musiał się lać z partnerem pięściami po brzuchu.

Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł wziąć udział w masie. Na razie pod tym względem mam trudną karmę i jako pokutę mam w tym wcieleniu zadanie budowania swojej własnej masy krytycznej poprzez bloga, lol.

Przez Kaponierę, to od północnej strony prawie zawsze jeżdżę jezdnią, bo mi się nie chce dźwigać roweru po schodach.

Dobra, niedługo ogłoszę jakąś wycieczkę rowerową na blogu. Teraz mam dużo zobowiązań zawodowych, ale jakaś niedziela się znajdzie.

Szkoda, że nie możesz do Wolsztyna jutro...

Anonimowy pisze...

Akurat miałam wydrukowany przewodnik, rowerowy, a jakże "Cysterski szlak rowerowy" o tutaj masz link jakby co: http://www.gmina-skoki.pl/uploads/do%20pobrania/18.01.2008%20przewodnik.pdf
A co do karate to my się tam nie lejemy :D:D:D Ale uczymy oceniać dystans. Poza tym karate nie służy do ataku ale do obrony. No i nasz sensei zawsze powtarza, że mamy uważać, żeby nie "popsuć" partnera bo drugiego nie dostaniemy :D Dużo zajęć mamy w pojedynkę a także na workach, a z partnerem to zawsze jest ustalone co mamy robić. Nie mamy żadnych sparingów. Zresztą z tym co umiem to bym się nie nadawała na żaden sparing. Na razie szlifujemy techniki aż do bólu i wyciskamy z siebie siódme poty, yeahhh :) Jak chcesz to możesz wpaść do mojej szkoły, pierwszy trening jest za darmo więc...? Acha, nasz sensei trenuje ponad 30 lat i nigdy jeszcze sobie przez karate nic nie zrobił. Miał co prawda połamane 8 razy stopy ale przez rugby. A ja miałam raz wybity palec, bo mi kolega niefortunnie trzasnął, widzisz, zła technika to i partner uszkodzony. Skutek jest taki, że mimo iż palec jest już okej, to i tak nie mogę go obciążać za bardzo zmianą przerzutek i muszę zmieniać teraz palcem wskazującym :D

A Capoiera? Mi się to zawsze bardziej z tańcem kojarzy niż z walką. Dużo śpiewu, klaskania, ponoć najwięcej bolą ręce od tych właśnie oklasków :) Powiedz, jak to jest rzeczywiście? Podziwiam "Kaponierów" za rozciągnięcie, mi już chyba taka forma nie grozi...w tym wieku, lol ;)

Co do znoszenia roweru na Kaponierze to też to przerabiałam ze starym rowerem, ale teraz nie chce mi się dźwigać 20 kilo ze wszystkimi bambetlami, więc lansuję się na około jadąc przez Teatralkę :D

Czekam na jakieś fotki z Wolsztyna, jako przerywnik od tematyki rowerowej wrzucisz? Podejrzewam, że i kilku miłośników dwóch kółek uda Ci się i tak obfotografować. Masz szczęście do fajnych ujęć i sytuacji :)

No i czekam na ogłoszenie o wycieczce, ja dzisiaj śmigam do Biedruska :)

Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Ja mam pełno przewodników. Lubię je czytać i objeżdżać te miejsca. W ten sposób dość gruntownie zwiedziłem dużo rzeczy. Np. Dublin z przewodnikiem National Geographic, czy Kijów, Lwów i Pragę z "Bezdrożami", nie mówiąc o Polsce.
Ostatnio najfajniej było na szlaku orlich gniazd, albo wcześniej- zamków krzyżackich.
W tym roku też coś chcę wymyślić i może to będzie Suwalszczyzna, brzegiem Bałtyku, albo Kielecczyzna ?

No to w takim razie masz treningi karate "z ludzką twarzą". Raz, jak mnie znajomy zabrał w Grodzisku, to przez 2 tygodnie byłem obolały, bo każdy musiał się po kilka razy kopnąć w udo, żebro, łydkę itp.
Może kiedyś w wolnej chwili wpadnę z ciekawości.

U nas na capoeirze treningi wyglądają zupełnie podobnie. Pierwsze pół godz. rozgrzewka (siłowe, wytrzymałościowe, interwałowe, rozciąganie), potem techniki i wreszcie roda, czyli tworzymy krąg, klaszczemy, śpiewamy i gramy. Bo to, co się robi w capoeira, nazywa się grą.

Zobacz filmik:

http://www.youtube.com/watch?v=n35Y7N6SkUs

Szczerze mówiąc, ja tam żadnego tańca nie widzę, ale tak była reklamowana w Polsce capoeira i to niefortunne skojarzenie pozostało.

W Wolsztynie zrobiłem około 200 fotek. Raczej około- parowozowych, bo rowerowych malutko. Choć miałem dylemat, czy wklejać te kolejowe zdjęcia, to dzięki Twojemu namówieniu postaram się wkleić kilka najciekawszych.

Anonimowy pisze...

Ufff, właśnie wróciłam rowerem z Rogalina, jak nic wykręciłam 73 km, co prawda to nie mój rekord życiowy jednego dnia, ale strasznie wiało i sporą część trasy przejechaliśmy po piachu wrrrrr....z cienki oponkami to po prostu koszmar.
Czekam na fotki ciuchci, ja tymczasem zgram swoje z dzisiejszej wyprawy, miejscami naprawdę mieliśmy niezły surwiwal :D:D:D
Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

No to gratuluję wycieczki do Rogalinka. Zdjęcia ciuchci wkleiłem.

Anonimowy pisze...

Dziękuję bardzo. Wczoraj dobiłam się w Puszczy Zielonce, niewielki dystans, ale wystarczył, żebym dzisiaj siedziała na tyłku w domu :D
Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Gratuluję zdobycia Puszczy Zielonki. Fajnie, że jesteś tak ciekawą i aktywną osobą.
Ja też raczej siedzę w domu i zajęty jestem zleceniami, które wymagają stacjonarnej roboty.

Anonimowy pisze...

Tak gwoli ścisłości to pojechałam do Owińsk zobaczyć Pałac. Trasa wzdłuż Gdyńskiej była okropna, stąd też spontaniczny powrót Przez Puszczę Zielonkę. Może kiedyś będziesz miał ochotę na sobotnią wycieczkę po Wielkopolsce? W zeszłym roku zainwestowałam w fajną mapę ze szlakami, tylko towarzystwa brakowało. W tym roku zmontowała mi się fajna ekipa 4-5 osób. Zapewniamy tempo raczej rekreacyjne, z postojami na gorący barszczyk, kawę inkę, ciasteczka i sesje fotograficzne :)
Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Na wycieczkę jak najbardziej bym się zabrał, tylko problem jest z sobotami, bo wtedy pracuję. Bardziej mogę w niedziele.
Formuła rekreacyjna, z ciasteczkami, kawą i barszczykiem bardzo mi odpowiada. Mogę jechać gdziekolwiek, ale fajnie by było pociągiem wprost w przyrodę. (np. Puszcza Notecka, czy kompleksy leśne okolic Zbąszynia) Jeżdżenie blisko Poznania wiąże się z monotonnym pokonywaniem ohydnych przedmieść, czego doświadczyłaś osobiście. Ale nie upieram się i mogę wszędzie.

Na pewno w wakacje chciałbym zrobić parę kilkodniówek rowerowych po Polsce.

Anonimowy pisze...

Prawda, prawda, przedmieścia często są koszmarne, tylko przekonuję się o tym w trasie. Nie pochodzę z Poznania i trasę obmyślam patrząc a mapę i szlaki. W praniu za pierwszym razem wychodzi różnie. No ale przygody muszą być :) Wyjazd PKP to świetny pomysł, szczególnie, że do końca września płaci się za rower symboliczną zetkę. Ja latem planuję pojechać na tydzień albo Bory Tucholskie albo do Puszczy Knyszyńskiej.
Tymczasem będę Cię informować o planowanych niedzielnych wycieczkach. Jak będziesz miał czas i ochotę dołączyć do nas to zapraszam :)
Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Jasne. Dzięki. Informuj mnie o wycieczkach. Jak tylko będę mógł- dołączę.

Anonimowy pisze...

Okej, na razie myślę, czy nie pojadę na rajd do Puszczy Zielonki. Start jest niedzielę w Owińskach o 10:00. Mogłabym podjechać pociągiem i wrócić już rowerem przez Dziewiczą Górę. [O tutaj kalendarium: http://www.viator-czerwonak.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=75&Itemid=46]. Zobaczy się jeszcze. A jak się zorganizuje wycieczka to dam Ci znać, chociaż uprzedzam, że to może być na ostatnią chwilę :)
Pozdrawiam,
Alexandra

Poznań Bicycle Chic pisze...

Yahaa. Do Zielonki, to nie mogę , bo ich habe viel Arbeit, ale potem może tak.


Kontakt: poznanbicyclechic@gmail.com

Jeżeli z jakichś powodów nie życzysz sobie, aby Twoje zdjęcie było na blogu, napisz do mnie, a usunę.

Poznań Bicycle Chic's Fan Box

Obserwatorzy